piątek, 6 sierpnia 2010

Armenia- pierwsze wrażenia

No i jestem.
Na razie cięzko coś napisac. Muszę trochę ochłonąc, przywyknąc. Ale nie cofnęłam się o 20 lat, tylko o jakieś 50...
Szalony taxi driver dowiózł mnie ze stolicy do miejsc przeznaczenia/ wygnania. 150km pokonaliśmy w niecałe 2h. A drogi takie w stylu polskim, tylko jeszcze więcej dziur. No i czasem krówki na drodze. I trochę po angielsku, trochę po europejsku jeżdżą- oba pasy dobre. Budynek, w którym mieszkam wygląda jak potrzęsieniu ziemi. Następnego by już nie przetrwał. Kombinacja rur, rurek i rureczek jest niesamowita. Jako architekt jestem pod wielkim wrażaniem.
Mieszkanko przytulne, jest łóżko i kanapa z dziurami (schowane pod stylową kapą). Łazienka robi wrażanie. Wanna się kiwa jak się do niej wejdzie. Umywalka też niezbyt stabilna. Na szczęście muszla klozetowa daje radę. Żeby uruchomic wodę trzeba najpierw odkręcic kurek, a potem włożyc wtyczkę do kontaktu. Koniecznie w tej kolejności, pewnie żeby rury nie wybuchły. Pralki brak.
W Stepanavanu wyłączają latarnie o 24tej. Generalnie przy jedynym skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną muszę zawsze skręcac w prawo...

1 komentarz:

  1. Podobają mi się twoje warunki mieszkalne. Traktuj o jako swoja pustelnię. Można zapewne się wyciszyć i pomedytować. Albo jeśli nie to chlać wino i śpiewać.
    pozdro
    ziome

    OdpowiedzUsuń