sobota, 24 lipca 2010

Mołdowa pt. 1

Tak w ogóle to cześć. Teraz moja kolej - megafona od literki m jak Kiszyniów. Jestem tu już prawie dwa tygodnie i nadal za dużo nie potrafię powiedzieć o tym mieście. Także będzie o rzeczach najważniejszych, które najbardziej utkwiły w mojej pamięci:

1. BIURO ADVIT- czyli miejsce mojego projektu

to nie jest moje biuro

ale to już tak, jak widać jest bardzo swojsko

2. bezpańskie PSY - są wszędzie i atakują w nocy walijskich wolontariuszy. i dzikie koty też

3. KOMUNIKACJA MIEJSKA- jest fatalna. rzadko jeżdżące trolejbusy i marszrutki, w których zazwyczaj jest tłoczno (raz prawie siedziałem na kierownicy)


tu jedna z marszrutek (gdzieś na zdjęciu) i budynek w interesujące wzorki

4. uroki KISZYNIOWA


na pewno jest fajnie położony, jakieś wzgórza i podobne historie

i bloki - kolejny swojski element

i jest zielono, dużo parków. a to akurat widok z okna mojego mieszkania

5. kategoria INNE

billboard, który znajduje się na co drugim skrzyżowaniu. trochę dziwna historia: mołdawski polityk wraz ze zwierzchnikiem jednego z kościołów (sympatyzującego z Rosją) zakładają partię. aha, ale to może być nieprawda, ktoś mógł mnie wkręcić. w każdym razie fajny ten billboard.


jak się powiększy to widać co się tu czyta. chyba coś o mireasie, ale nie wiem co to znaczy

"mołdawska pralka" pozdrawia "estońską lodówkę"

W kolejnych odcinkach: Kiszyniów by night; dlaczego nie lubię mamałygi i wiele innych. Żartowałem, nie wiem co się tam znajdzie. Mam nadzieję, że będzie od czapy.

3 komentarze: