wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta - wersja beta -
czwartek, 29 lipca 2010
sobota, 24 lipca 2010
Mołdowa pt. 1
Tak w ogóle to cześć. Teraz moja kolej - megafona od literki m jak Kiszyniów. Jestem tu już prawie dwa tygodnie i nadal za dużo nie potrafię powiedzieć o tym mieście. Także będzie o rzeczach najważniejszych, które najbardziej utkwiły w mojej pamięci:
1. BIURO ADVIT- czyli miejsce mojego projektu
3. KOMUNIKACJA MIEJSKA- jest fatalna. rzadko jeżdżące trolejbusy i marszrutki, w których zazwyczaj jest tłoczno (raz prawie siedziałem na kierownicy)
na pewno jest fajnie położony, jakieś wzgórza i podobne historie
i bloki - kolejny swojski element
i jest zielono, dużo parków. a to akurat widok z okna mojego mieszkania
5. kategoria INNE
"mołdawska pralka" pozdrawia "estońską lodówkę"
billboard, który znajduje się na co drugim skrzyżowaniu. trochę dziwna historia: mołdawski polityk wraz ze zwierzchnikiem jednego z kościołów (sympatyzującego z Rosją) zakładają partię. aha, ale to może być nieprawda, ktoś mógł mnie wkręcić. w każdym razie fajny ten billboard.
W kolejnych odcinkach: Kiszyniów by night; dlaczego nie lubię mamałygi i wiele innych. Żartowałem, nie wiem co się tam znajdzie. Mam nadzieję, że będzie od czapy.
czwartek, 22 lipca 2010
Estonia - Cztery kąty...
... czyli szybki przegląd, czym zauroczyło mnie wolontariackie mieszkanie.
Przytulny "living room".
Mój pokój.
Czy tylko ja mam takie wrażenie, czy te drzwi są rzeczywiście nieco krzywe?
Żar ze środka sygnalizuje, że ktoś korzysta z toalety. Uwagę zwracają również mosiężne "gałki".
Żar ze środka sygnalizuje, że ktoś korzysta z toalety. Uwagę zwracają również mosiężne "gałki".
Rurki i rureczki.
Swojski brudek.
W kuchni zastosowano modułowy system mebli.
Estonia calling!
W końcu, po przymusowej abstynencji spowodowanej zepsutym komputerem jestem! Megafon Przemek od niedzieli w Tallinnie, zaczyna swoje evsowe szaleństwo. Na razie pod znakiem szczoty i szmaty, i samotności. Pozostali wolontariusze pojawią się tutaj dopiero we wrześniu, wcześniej (w sobotę) na miesiąc pojawią się dwie osoby z Polski (stażyści, nie wiadomo skąd, ale mam ich odebrać z dworca). Cieszy mnie to, bo te cztery pustelnicze dni odbiły się mocno na mojej psychice. Brak internetu, brak bratniej duszy spowodowały, że:
- dwukrotnie odwiedziłem estońską Biedronkę (Säästumarket)
- dwukrotnie odwiedziłem estoński hipermarket Rimi
- jednokrotnie odwiedziłem centrum handlowe Prisma (wraz z supermarketem w środku)
- jednokrotnie odwiedziłem centrum handlowe kaubamaja + Viru
- jednokrotnie odwiedziłem Muzeum Okupacji
- dwukrotnie odwiedziłem Stare Miasto (jest takie piękne, że uczciłem to wielkimi literami)
- byłem nad morzem.
Ponadto z lubością oddałem się czynnościom porządkowym. Mieszkanie tego wymaga. Jest brudne i zapuszczone. Ostatni lokator wyprowadził się dzień przed moim przyjazdem, zostawił mi dwie paczki Laysów, opakowanie makaronu, słoik dżemu i 3 kurze jaja, ale jednocześnie zostawił wielki syf.
Poza tym wspaniała wieść: nie muszę zbierać rachunków! Marco, Brazylijczyk, mój koordynator, który dwa lata temu sam przyjechał na evs i dostał tu pracę, powiedział tylko "I don't like this fucking rule, it is stupid". Marco jest super.
Z pozostałych ciekawostek warto wymienić, że jest godzina 23, a jeszcze jest jasno. I gorąco, około 19 robi się nie do wytrzymania. Teraz będzie się ściemniać, ale w lipcu całkowita noc nie nastaje - jest szaro, potem szarzej a od 3 nad ranem znów robi się jasno.
Estończycy wydają się też być przywiązani do mleka w foliowym worku - łatwiej kupić takie, niż w kartonie. W ogóle wydają się być miłośnikami folii - jogurty, majonez, kefir, musztarda, keczup - wszystko w worach. I wcale nie mówią tak super po angielsku, jak to było opisane w moim przewodniku (co akurat jest budujące :)). Da się jednak odczuć ich zdystansowanie i chłód.
Byłem też w swojej "pracy", zrobiła na mnie całkiem niezłe wrażenie. A już najlepsze wrażenie zrobiła szefowa, która powiedziała "Korzystaj z pogody, idź, zwiedzaj, odpoczywaj. Widzimy się w poniedziałek".
Mimo, że chłodni, da się jednak Estończyków lubić :-)
- dwukrotnie odwiedziłem estońską Biedronkę (Säästumarket)
- dwukrotnie odwiedziłem estoński hipermarket Rimi
- jednokrotnie odwiedziłem centrum handlowe Prisma (wraz z supermarketem w środku)
- jednokrotnie odwiedziłem centrum handlowe kaubamaja + Viru
- jednokrotnie odwiedziłem Muzeum Okupacji
- dwukrotnie odwiedziłem Stare Miasto (jest takie piękne, że uczciłem to wielkimi literami)
- byłem nad morzem.
Ponadto z lubością oddałem się czynnościom porządkowym. Mieszkanie tego wymaga. Jest brudne i zapuszczone. Ostatni lokator wyprowadził się dzień przed moim przyjazdem, zostawił mi dwie paczki Laysów, opakowanie makaronu, słoik dżemu i 3 kurze jaja, ale jednocześnie zostawił wielki syf.
Poza tym wspaniała wieść: nie muszę zbierać rachunków! Marco, Brazylijczyk, mój koordynator, który dwa lata temu sam przyjechał na evs i dostał tu pracę, powiedział tylko "I don't like this fucking rule, it is stupid". Marco jest super.
Z pozostałych ciekawostek warto wymienić, że jest godzina 23, a jeszcze jest jasno. I gorąco, około 19 robi się nie do wytrzymania. Teraz będzie się ściemniać, ale w lipcu całkowita noc nie nastaje - jest szaro, potem szarzej a od 3 nad ranem znów robi się jasno.
Estończycy wydają się też być przywiązani do mleka w foliowym worku - łatwiej kupić takie, niż w kartonie. W ogóle wydają się być miłośnikami folii - jogurty, majonez, kefir, musztarda, keczup - wszystko w worach. I wcale nie mówią tak super po angielsku, jak to było opisane w moim przewodniku (co akurat jest budujące :)). Da się jednak odczuć ich zdystansowanie i chłód.
Byłem też w swojej "pracy", zrobiła na mnie całkiem niezłe wrażenie. A już najlepsze wrażenie zrobiła szefowa, która powiedziała "Korzystaj z pogody, idź, zwiedzaj, odpoczywaj. Widzimy się w poniedziałek".
Mimo, że chłodni, da się jednak Estończyków lubić :-)
poniedziałek, 19 lipca 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)